27 czerwca 2019, 09:45
POLETKO MOJE CZ. 1
Inspirację można znaleźć wszędzie, nawet pieląc grządki:)
– Witaj! Dawno cię tu nie widziałem. – Uśmiechnął się do niej.
– No wiem. Zawsze brakuje tego czas…– Nie dokończyła. Wystarczyło, że spojrzał jej w oczy. Nie zobaczyła w tęczówkach swojego odbicia. Nie miał ich przecież. W czarnej otchłani wirowała powoli supernowa. Spuściła głowę.
– Ja… Co mam robić? – zapytała.
– Nie pamiętasz już? Plewić swoje grządki.
– Ale tu nic nie ma! Zobacz! Wszystko zarośnięte, wszystko przepadło. – rozpłakała się.
– Schyl się. Patrz tu. Widzisz?
– O! Jest radość. Jaka malutka!
– A jak myślisz dlaczego? Czego jest najwięcej? Rozejrzyj się.
– Żal i rozczarowanie. Pełno go tutaj.
– Zacznij tam.
– A co tam jest, bo nie pamiętam?
– Wybaczenie.
Schyliła się. Z uporem wyrywała upór, żalu też nie brakowało. Mozoliła się tak długo, a uszła tylko kawałek. Znalazła jedną sadzonkę wybaczenia.
– Czasie! – zawołała. – Gdzie jesteś?
– Tu przy tobie, jak zawsze.
– Nie dam rady. – Ciężko klapnęła pomiędzy grządkami. Za dużo ich jest.
– Mówiłem ci już. Dawno cię tu nie było.
– Ale dlaczego ich jest tak dużo?
– To ty pozwalasz im rosnąć.
– Nieprawda! To ich wina, to wszystko przez nich. Przecież ja tylko chcę być szczęśliwa!
– O, tu masz grządkę szczęścia.
– Ale tu nic nie ma.
– Będzie. Jest. Tylko musisz troszkę popracować.
– Czasie! Tyle mi do szczęścia brakuje, ono nigdy nie wyrośnie.
– Bo go nie podlewasz. Tam ci rośnie to, co podlewasz. Właśnie wyrywałaś żal i upór. Nawet radości sama znaleźć nie możesz.
– Nikt mi nie pomaga! Nie widzisz?! Jestem z tym sama.
– Ja nigdy cię nie opuszczam.
– A po co tu jesteś?
– Bo mnie potrzebujesz. Nic nie dzieje się od razu.
– Nie zdążę – znowu załamała ręce.
– Deadline to masz dopiero w trumnie. Nic cię nie goni.
– Tylko po co? Ta praca nigdy się nie skończy!
– Nie chcesz widzieć jak rośnie szczęście? – zapytał Czas?
– Chciałabym.
– To popracuj jeszcze troszkę.
– Mogę wrócić później?
– Zawsze możesz wrócić
– Ale nie znam drogi – przestraszyła się nagle.
– Znasz, tylko zapomniałaś. Stanęłaś sobie za murkiem ich winy i stoisz tam.
– Ale…
– Przychodź częściej. – Uścisnął ją mocno. – Chcę zobaczyć pierwsze kiełki twojego szczęścia.
– Wrócę – obiecała i obudziła się.