12 września 2019, 10:52
POLETKO MOJE- pełny tekst
Fragmenty opowiadania zamieszczałam w dość długich odstępach czasu, dziś zatem dodaję całość.
– Witaj! Dawno cię tu nie widziałem. – Uśmiechnął się do niej.
– No wiem. Zawsze brakuje tego czas…– Nie dokończyła. Wystarczyło, że spojrzał jej w oczy. Nie zobaczyła w tęczówkach swojego odbicia. Nie miał ich przecież. W czarnej otchłani wirowała powoli supernowa. Spuściła głowę.
– Ja… Co mam robić? – zapytała.
– Nie pamiętasz już? Plewić swoje grządki.
– Ale tu nic nie ma! Zobacz! Wszystko zarośnięte, wszystko przepadło. – rozpłakała się.
– Schyl się. Patrz tu. Widzisz?
– O! Jest radość. Jaka malutka!
– A jak myślisz dlaczego? Czego jest najwięcej? Rozejrzyj się.
– Żal i rozczarowanie. Pełno go tutaj.
– Zacznij tam.
– A co tam jest, bo nie pamiętam?
– Wybaczenie.
Schyliła się. Z uporem wyrywała upór, żalu też nie brakowało. Mozoliła się tak długo, a uszła tylko kawałek. Znalazła jedną sadzonkę wybaczenia.
– Czasie! – zawołała. – Gdzie jesteś?
– Tu przy tobie, jak zawsze.
– Nie dam rady. – Ciężko klapnęła pomiędzy grządkami. Za dużo ich jest.
– Mówiłem ci już. Dawno cię tu nie było.
– Ale dlaczego ich jest tak dużo?
– To ty pozwalasz im rosnąć.
– Nieprawda! To ich wina, to wszystko przez nich. Przecież ja tylko chcę być szczęśliwa!
– O, tu masz grządkę szczęścia.
– Ale tu nic nie ma.
– Będzie. Jest. Tylko musisz troszkę popracować.
– Czasie! Tyle mi do szczęścia brakuje, ono nigdy nie wyrośnie.
– Bo go nie podlewasz. Tam ci rośnie to, co podlewasz. Właśnie wyrywałaś żal i upór. Nawet radości sama znaleźć nie możesz.
– Nikt mi nie pomaga! Nie widzisz?! Jestem z tym sama.
– Ja nigdy cię nie opuszczam.
– A po co tu jesteś?
– Bo mnie potrzebujesz. Nic nie dzieje się od razu.
– Nie zdążę – znowu załamała ręce.
– Deadline to masz dopiero w trumnie. Nic cię nie goni.
– Tylko po co? Ta praca nigdy się nie skończy!
– Nie chcesz widzieć jak rośnie szczęście? – zapytał Czas.
– Chciałabym.
– To popracuj jeszcze troszkę.
– Mogę wrócić później?
– Zawsze możesz wrócić.
– Ale nie znam drogi – przestraszyła się nagle.
– Znasz, tylko zapomniałaś. Stanęłaś sobie za murkiem ich winy i stoisz tam.
– Ale…
– Przychodź częściej. – Uścisnął ją mocno. – Chcę zobaczyć pierwsze kiełki twojego szczęścia.
– Wrócę – obiecała i obudziła się.
***
– O! Jesteś. Cieszę się – przywitał ją od razu.
– No cześć. Pokaż, co tam się dzieje. – Ruszyła w grządki.
– Zobacz tutaj! – krzyknęła. – Radość trochę podrosła.
– No pewnie, sama jej pomogłaś, na coś się to plewienie przydało.
– Ale te chwasty dalej rosną. Widziałeś ile złości? A tyle co tu wyrywałam. Tam frustracja. Ta robota nigdy się nie skończy.
– Czyje to poletko? – zapytał Czas.
– No moje.
– Kto tu rządzi?
– A co to za quiz? – obruszyła się.
– Kto tu rządzi? – nie dawał za wygraną.
– No ja. – Spuściła głowę. – Ale to oni mnie tak wnerwiają! – Czy tylko ona słyszała samą rozpacz?
– Chyba zapomniałaś o jednym.
– No o czym znowu?! – Wściekła się na dobre.
– Furtka.
– Jaka znowu furtka?!
– Twoja furtka, do twojego ogrodu. To ty decydujesz, co przez nią przechodzi.
– Czasie, weź no jaj sobie nie rób, jeśteśmy tu sami.
– Powtarzaj: „Jestem za to odpowiedzialna”.
– Żartujesz teraz.
– Nie, naraz możesz czuć tylko jedną emocję, albo pozytywną, albo negatywną. Którą byś wolała?
– A co to w ogóle za pytanie?
– Ty masz wolną wolę, to ty decydujesz, co zrobisz ze swoimi emocjami.
– A teraz powiedz „ Lubię siebie”.
– Co to za głupie ćwiczenia!
– Oceniasz, niesłusznie. Nie są głupie. Są skuteczne. Przecież chciałaś, żeby ci szczęście urosło. Na chwaszczaku nic nie będzie.
– To trudne Czasie.
– Ale warto.
– Wiem.
***
– Czasie! Czasie!
– Jestem. Miło mi, że wpadasz teraz codziennie.
– Czy ty to widziałeś? Radość już taka prawie do kolana. Urosła bardzo. Ale złość dalej jest. Tylko wiesz? Łatwiej mi teraz. Wyrywam jeszcze taką malutką, a i na radość już nie muszę tak bardzo uważać. Już jest taka duża! I wybaczenie też!
– Tak, widziałem. Chodź. Zamknij oczy i chodź za mną.
– Czasie! Szczęście! W końcu wyrosło!
– O tak, napracowałaś się, to urosło.
– Jesteś ze mnie dumny?
– A dlaczego?
– No bo mi szczęście urosło.
– Kto tu pracował?
– Ja.
– Komu szczęście urosło?
– No mi przecież.
– Czy ktoś tu pracował za ciebie?
– Nie.
– A jesteś z siebie dumna?
– Tak!
– To dlaczego pytasz czy ja jestem?
– Bo…
– Sukces jest twoim sukcesem. Nie potrzebujesz poklepania po ramieniu. Nie potrzebujesz, żeby ktoś ci powiedział, że dobrze zrobiłaś. Ty bądź z siebie dumna.
– Jestem! Jestem Czasie! Udało mi się!
– W życiu nic się nie udaje. Ty sama na to zapracowałaś. Albo nie zapracowałaś i czegoś nie osiągnęłaś. Ty sama nikt inny. Porażka to tylko lekcja.
– No niby czego?
– Że jeszcze trzeba się uczyć, że jeszcze nie czas.
– Czasie?
– Tak?
– Jestem z siebie dumna.
– Bardzo się cieszę. Jeszcze bądź dla siebie dobra.
– No jak to?
– Widziałaś jakie ładne masz wybaczenie? Urosło? Wszystkim tak szybko wybaczasz, to dlaczego nie sobie?
– No nie wiem.
– To bądź dla siebie dobra.
– Spróbuję.
– Ja wiem i mocno ci kibicuję!