07 sierpnia 2019, 17:45
JEŻYNOWO
Oparte na faktach :)
Miejsce akcji: słoneczne wzgórza Kłatniowej we wsi Olszanica
Czas akcji: sierpniowy poranek
Osoby: Dominika W., wyimaginowany niedźwiedź
Wspinała się coraz wyżej wiedziona jeżynowym szlakiem na skraju lasu. Nagle przypomniała sobie, że nie zabrała z domu racy odstraszającej, podobno, niedźwiedzie. Już po chwili usłużna wyobraźnia rzuciła jej w nozdrza słodkawy, obrzydliwy smrodek padliny. Poderwała głowę wpatrując się uważnie w linię lasu. Uszy w napięciu nasłuchiwały każdego szelestu. "A tam" - pomyślała. "Dziadziu całe życie po tych lasach chodzi, a niedźwiedzia nigdy nie spotkał". Miała nadzieję, że ta wątpliwa, wymyślona przez nią statystyka, tym razem będzie po jej stronie. Chwilę jeszcze się zastanawiała czy iść dalej, czy zawrócić. Fioletowe i lepkie od soku dłonie, niemiłosiernie pokłute kolcami, z pewnością wybrałyby drugą możliwość, gdyby mogły. Poszła dalej kuszona błyszczącymi w słońcu czarnymi owocami. Już wiedziała, co zrobi po powrocie do domu. Sama myśl o koktajlu ze zbieranych w słońcu jeżyn, kwaśnego mleka od krowy i miodu sprawiała, że ślinka sama napływała do ust. Cieszyła się, że została, gdy pełny słój pachnących owoców i burczący z głodu brzuch oznajmiły, że pora wracać do domu. Schodziła niespiesznie z łatwością odnajdując drogę do domu, na szczęście. Przystanęła jeszcze na szczycie wzgórza sycąc oczy zielenią lasów Żukowa. Stąd widziała domy sąsiadów, ukrytą wśród drzew wieżę olszanickiego pałacu. Zamknęła oczy. Otoczyło ją zewsząd cykanie świerszczy. Szumiał w uszach wiatr i samochody poniżej na drodze krajowej nr 84. Spojrzała ostatni raz na las akurat w chwili, gdy przemykała z wdziękiem sarna. Za chwilę była już w domu.
P.S. Z tych jeżyn zrobiłam nalewkę, stosunek 1 : 1, sok tłoczony z jeżyn, miód, wódka. Wyszedł booooski nektar :)